Działdowo - nauczyciele

Tutaj znajdziecie informacje o wspaniałych nauczycielach, którzy wytrwale prowadzili mnie przez zawiłe ścieżki nauki i muzyki. Materiały czerpałem z własnej pamięci i artykułów prasowych zbieranych przez wiele lat. Niech to będzie mój skromny ukłon dla tych, bez których nie byłbym tym, kim jestem teraz.

  Informacje ogólne    Herb   Zamek    Wieża    Szkoła muzyczna    Nauczyciele   Fotografie 
  Franciszek Bonk    Jan Witkowski    Lucjan Zalewski  

Niewielu jest w Działdowie mieszkańców, którzy zapytani o Lucjana Zalewskiego nie wiedziałyby kim była ta, legendarna już dla Działdowian postać. Wychował wiele pokoleń nauczając języka angielskiego. Słynął z tego, że żadnej twarzy nie zapomniał. Urodził się 10 czerwca 1910 roku w miejscowości Lipa w powiecie przasnyskim. Przed wojną ukończył seminarium nauczycielskie, potem Zawodową Szkołę Podchorążych Piechoty w Ostrowii Mazowieckiej. Ze stopniem podporucznika został przydzielony do 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. Od września 1939 r. do końca wojny przebywał w różnych obozach. W maju 1945 r. został uwolniony przez Brytyjskie Siły Zbrojne i przejęty do Wojska Polskiego pod dowództwem angielskim we Włoszech. W 1948 r. wrócił do kraju i zamieszkał w Działdowie.
- Był żołnierzem w każdym calu. Punktualny, słowny, wysportowany, chodził sprężystym krokiem i nie okazywał uczuć. Cieszył się niezwykłym autorytetem - opowiadają dawni uczniowie.
- Ten człowiek to prawdziwa legenda - wspomina Lucjana Zalewskiego burmistrz Działdowa Ryszard Duchna.
- Jego byli uczniowie pracują w ministerstwach i poza granicami kraju. Profesor uczył skutecznie, a jego sława sięgała daleko.
Na początku lat 50-tych zaczął pracować w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Grunwaldzkiej, ucząc języka angielskiego. Pracował do 1987 roku.
Na czym polegał sekret sukcesów pedagogicznych Profesora? Jakie były jego metody nauczania?
- Opanować język obcy można tylko dzięki systematyczności. Dlatego profesor często sprawdzał znajomość słówek i gramatyki. Stosował przy tym jasne kryteria oceniania, wyprzedzające epokę (oparte na zestawieniach procentowych).
Lucky, tak nazywali profesora uczniowie, był bardzo wymagający ale też tylko wiedzę brał pod uwagę stawiając ocenę. Bogactwo, pozycja rodziców czy nazwisko nie miały dla profesora żadnego znaczenia, liczyły się umiejętności, chociaż niezawsze był sprawiedliwy; faworyzował i chwalił za moich czasów uczniów którym dawał dodatkowe indywidualne lekcje - to niestety prawda - a tępił i rzadko niesprawiedliwie oceniał tych, którzy próbowali go oszukiwać - to też prawda.
W ludziach cenił uczciwość, systematyczność, szczerość i punktualność. Sam również przestrzegał tych reguł. Do późnej starości dbał o kondycję fizyczną. Był nieprzekupny, wierny swoim zasadom i ideałom. Jedenastego listopada do szkoły przychodził w mundurze, mimo, że były czasy głębokiego komunizmu. Takie słowa jak honor czy ojczyzna nie były dla profesora Zalewskiego tylko pustymi frazesami (ja tego nie zauważyłem). Swoją postawą podkreślał to niejednokrotnie.
Po przejściu na emeryturę zaczął pisać wiersze, w których starał się zamknąć swoje refleksje i przemyślenia nad życiem i jego istotą.
Kochał zwierzęta. Przy jego małym, perfekcyjnie utrzymanym domku, położonym blisko zamku, zawsze kręcił się dobrze utrzymany pies. Ostatnie lata życia, po śmierci swojej żony, profesor Zalewski zamieszkał w domu Kombatanta Ciechanowie.
Podczas uroczystości pogrzebowych żegnał Lucjana Zalewskiego Adam Stolarski dyrektor działdowskiego LO.
- Drogi profesorze nie byłem Twoim uczniem, ale jako wieloletni dyrektor ogólniaka, w którym uczyłeś mogłem dziesiątki razy doświadczać fascynacji Twoją osobowością i zdolnościami pedagogicznymi, wyrażanymi przez Twoich byłych uczniów - mówił. - Pozwól drogi Profesorze, że pożegnam Cię słowami Twojego wiersza:

Odszedłeś mój przyjacielu w zaświaty
A jednak jesteś zawsze ze mną
Żyjesz w mym wspomnieniu...
Żyjesz
W moim codziennym, wieczornym
Wiecznym odpoczywaniu...

Ja, dzięki lekcjom Lucjana Zalewskigo pod względem znajomości angielskiego byłem w pierwszej trójce pierwszego roku kierunku chemicznego (86 studentów) oraz w pierwszej dwudziestce studentów pierwszego roku całego wydziału Mat-Fiz-Chem (ponad 200 studentów) Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.



Contents copyright by JENDREK and Zbigniew Komorowski. All rights reserved.